www.rpglostowicza.fora.pl
Forum poświęcone papierowemu RPG
FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj


Free session nr 1
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rpglostowicza.fora.pl Strona Główna » Gra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lis
Weteran



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ZNikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:38, 29 Gru 2008    Temat postu: Free session nr 1

Nom więc jako, że w regulaminie tego nie ma, więc zastrzegam: w postach w tematach, na których gramy NIE używamy emotikonek. Wszystko da się wyrazić za pomocą słów. Dziś nie mam pomysłu na rozpoczęcie sesji wolnej, ale wkrótce coś tu napiszę. Oczywiście nie ja muszę to koniecznie zacząć, jeśli ktoś ma jakiś pomysł- śmiało.

: Very Happy Smile Surprised Shocked
Już jest - Pufek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lis
Weteran



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ZNikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:35, 02 Sty 2009    Temat postu:

No, dobrze, zaczynam.
Niebo, zachmurzone i melancholijne wisiało nad Aena'ą. Od czasu do czasu przez szum rozbijających się kropel deszczu przebijało się parę ogłuszających huków, a gęstniejąca ciemna, warstwa chmur błyskała refleksami piorunów. W szarości horyzontu czerniły się wieże ratuszowe Aena'y, wyższe nawet od Starożytnej Biblioteki. Śnieg, gnieciony, trzeszczał pod małymi stopami Ivo, a jej buty wilgotniały już od, na poły, roztopionej brei. Wiatr wiał miarowo huśtając jej chustą i raz po raz zrywając kaptur. Nagle poszarzała kopuła zaiskrzyła się wyrzucając z siebie całą salwę -teraz- purpurowych pocisków, jakby bardziej zaciekle obijających się o czubki budowli. Wiatr powiał mocniej, a w powietrzu uniosła się potężna aura magicznej energii. Coś oślepiająco błysnęło, a po chwili pełnej przerażenia do mych uszu dobiegł huk eksplozji.
-Cholera, znowu- parsknęłam- trzeba było nie kraść tego filakterium... Cholerny Kaen!
Przed oczyma mi pociemniało, w uszach zapiszczało i straciłam przytomność.
Oberżysta pociągnął z kufla. Szpiczasty, acz krótki i szeroki nos otarł się o krawędź drewnianego naczynia. Wstał brzuchem wciskając we mnie stół, który zaprotestował skrzypiąc.
-Ech, iii, dobra historia, ale za pokój tom wziął już zapłatę. A należało mi się, trzy dni przeleżałaś.
I faktycznie macając prawy bok spostrzegłam, że brakuje tam woreczka. Ach, cóż trudno się mówi. Obejrzałam gospodę. Słabe, kołyszące się światło paru świec zapewniało względną widoczność. Przy równie wysłużonych co, mój stołach zasiadało paru osobników. Oczy wciąż nie działały jak należy, lecz czego się spodziewać po obcowaniu z mocą prawdziwego licza...
Jeśli nie wiecie jak się gra we free session- po prostu zapytajcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PuFa
Administrator



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:23, 03 Sty 2009    Temat postu:

To jak się w to gra

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lis
Weteran



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ZNikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:53, 04 Sty 2009    Temat postu:

NIE ma Mistrza Gry. Każdy uczestnik mówi co robi, jak mu to wychodzi itp.itd. Każdy ma rolę "prawie" MG, otóż nie można tylko ingerować w efekty działań i decyzje innych graczy. Jeszcze jeden szkopuł, gracze zwykle znajdują się blisko siebie, czyli ja jestem w karczmie to teraz ktoś inny opisuje jak np: do karczmy wpada banda rzezimieszków(mówi co on robi, opisuje jak wyrzynają okoliczną ludność itd, ale nie może napisać że zabijają innego gracza), a ja i inni gracze opisujemy co się z nami dzieje, i jak na to reagujemy i w końcu jak nam to wychodzi. Zrozumieliście?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzynia
Weteran



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:11, 04 Sty 2009    Temat postu:

To kontynuując...

Irwin szedł spokojnie ulicami Aena'y. Od paru dni nie potrafił sobie znaleźć zajęcia. Owa bezczynność zawiodła go aż tutaj. Szukając sobie konkretnego celu postanowił zasięgnąć wiedzy u paru ludzi którzy mogli by cokolwiek wiedzieć. Tak więc chodził po mieście i szukał przygody, lecz z marnym skutkiem. Ostatecznie zmęczony postanowił odpocząć w gospodzie.
Wszedł do środka. Parę osób siedziało w zapadłej gospodzie... Usiadł przy jednym z wolnych stolików i zamówił piwo. W momencie gdy otrzymał zamówienie, kilku mężczyzn zerwało się z krzeseł i wyciągnęło broń. Większość gości uciekła, a napastnicy podeszli do oberżysty, żądając zwrotu jakiegoś długu...
Krasnolud początkowo próbował się powstrzymać przed wtrąceniem się, lecz pokusa przygody była silniejsza. Chwycił swój topór i zaatakował jednego z bandziorów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PuFa
Administrator



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:54, 04 Sty 2009    Temat postu:

Ulicą szedł elf. Przy jego boku szedł średniego wieku wilk. Razem szli i szli i szli. W końcu doszli na targ. Nic nie kupili, albowiem nie mieli ani grosza przy sobie. W pewnym momencie ktoś krzyknął.
- W karczmie gwałcą.
Boromir był ciekawy wielu rzeczy. Nie wiedział jak wygląda gwałt więc postanowił sprawdzić i zobaczyć na własne oczy akt miłosny na przymusie, bez zgody ofiary. Ledwno dotarł do karczmy. Zasapany wszedł do środka. Gdy zauważył co się dzieje zrezygnowany odpowiedział z zapytaniem.
-To tak wygląda.
Z niedowierzaniem schował się ze swym kompanem za przewrócony stół. Jednakże Wilk najwyraźniej podniecony tą sytuacją rzucił się na jednego z gwałcicieli.
- Ej stój - krzyknął elf - Dziadu ty. Bo jak cię złapie to ci ogolę wszystkie włosy pod pachami.
Wilk nie zareagował, a sam Elf rzucił się za nim.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PuFa dnia Wto 21:27, 06 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fineus
Moderator



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:26, 04 Sty 2009    Temat postu:

Stojący zaś w rogu półelf, odziany w swe ciemne szaty, niezauważony przez kogokolwiek, bawił się sztyletem błyskawicznie poruszając nim między swoimi długimi palcami. Jednocześnie przyglądał się uważnie rozgorzejącej walce błyskawicznymi ruchami bystrych oczu.
- Żałosne... - mruknął do siebie, bezbarwnym głosem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PuFa
Administrator



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:26, 06 Sty 2009    Temat postu:

- Simsalabim apsik - wtem kula ognia uderzyła w barek z alkoholem.
Ktoś stojący za oknem krzyknął
- Ej. Wara od moich napojów. Oj. Jak tam wejdę to będzie źle
- A wchodź. Proszę bardzo-odpowiedział Boromir.
Chwile później wilk ze zdobyczom w paszczy odszedł w bezpieczne miejsce.
- Dobry Ciapek, dobry. Ale może byś mi pomógł.-Powiedział Borcio
-RRrrrrrrrrrr- krótko i zwięźle odpowiedział wilk.
Nie minęło 5 minut, na podłodze leżało 2 napastników. Wtem do karczmy wbiło się kilku strażników.
Boromir i wilk szybko wyczmychneli się tylnym wyjściem, którego tak naprawdę nie było. Jak to było. Aha za czasów wujka jakiegoś tam nie było drzwi tylko dziury po moździerzach. W tym przypadku drzwiami była dziura pokuli ognia. Wielka jak drzwi do domu. Szeroka jak niziołek podczas ciąży i wysoka jak... drzewo. Dzieci z okolicy zbiegły się by upiec sobie kiełbaski na dopalających się deskach. Kiełbaski były kradzione, a dzieci biedne. Gdy zobaczyły palącą się karczmę chciały skorzystać z tego daru. Takiej zabawy nigdy nie miały. I nigdy więcej mieć nie będą. Za podpalenie i kradzież czeka je surowa kara. Boromir i wilk szybko wyczmychneli się dziurą po kuli ognia. Szczęśliwi wyszli z miasta i rozbili mały obóz...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PuFa dnia Wto 21:42, 06 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lis
Weteran



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ZNikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:38, 08 Sty 2009    Temat postu:

-Kurestwo- rzekła zrezygnowana- cholerne, kurestwo. Stragan zasłany żywnością i mieniący się wielokolorowym baldachimem stał przed nią kusząc... Wycedziła raz jeszcze:
-kurestwo, i taka twoja mać!- Krzyknęła głośno w twarz kupcowi pokazując skrzyżowane w łokciach ramiona... Taaak, to był już trzeci tydzień jak Kaen ją gonił. Od Arnory do Vernory, od Silvanei do Oisil... Cholera, jak tak dalej pójdzie to zdechnę z głodu, a nie od kulistego pioruna tego skurwysyna... Cholera, na bogów... Co mnie podkusiło, by... Wspomnienia Ivo przerwał krasnolud otwierając, najprawdopodobniej, brzuchem drzwi. Gruba beczka wturlała się do pomieszczenia i jak głupia od razu rzuciła się do obrony...
-Zaraz! Jak do cholery nie zauważyłam! Oni go obskakują, kupiec w niebezpieczeństwie! Ha, dobrze tak gburowi! Sakiewkę tak po prostu zabierać!- Z uśmiechem tryumfu i zarazem miną pełna zadumy rozmyślała dalej. Jej oczy lśniły. Błyskały i lśniły jak chwiejny płomień świecy, jak szkarłatne Słońce o zachodzie... Jak diademy i kryształy w świetle błyskawic. Kiedy nie siliła się na twardość była niesłychanie kobieca. Mięśnie twarzy rozluźniały się dodając jej, zwykle niewidocznej, pulchności. Kiedy nie zwracała uwagi na rozpinającą się, wiecznie brudną koszulę- a zdarzało się to niezwykle rzadko- wyraźnie dostrzec można było jędrne piersi, na które tornadem, falującej rudej czeluści opadały włosy.
Jedynie pół-elf dostrzegł ten ułamek rozluźnienia i beztroski na twarzy i ciele Ivo...
Kaganki dopalały się, a Ivo jak zwykle klęła...
-Noż, cholera. Niechaj świstak mu w dupie utkwi kiedy będzie chciał się wysrać! Cholera!!! -Krzyk rozerwał złudną ciszę katakumb pod posiadłością Kaena. Usłyszała szybkie stąpanie, kroki kogoś kto miał buty... Kaen był skąpy, nawet ona nie miała butów, a co dopiero służba... Zbliżał się Pan Domu. Zaklęła brzydko raz jeszcze.
-Tak! -Krzyknęła cienkim głosem- tak, cholera tak!-Skrzynia otworzyła się z chrupnięciem zawiasów. Kroki przyśpieszyły przeradzając się w bieg. Ivo powoli zbliżyła twarz klękając. Ze skrzyni bił nieopisany mrok i zapach stęchlizny.
-Taaak-powiedziałam z ceremonialną miną, cholera taaak.
Ze skrzyni wyjęła małe zawiniątko. Kiedy już wyjmowała ręce ze skrzyni z czułością ściskając paczuszkę.
-Ty dziwko!-rozległ się basowy głos brzmiący w głowie echem jak sztylet w udzie- Ty zasrana dziwko, ty kurwo z rynsztoku! -ciągnął monolog, a kiedy nagle uciął zauważyłam jak w mgnieniu oka wyszeptał inkantację. Kaganki zgasły z sykiem, korytarze szumem wiatru dźwięczały, a jedyne źródło światła dzierżył on... Dumny człowiek. Potężny Powiernik Żywiołów. Monumentalny, jak zawsze w gniewie wydawał się większy... A imię mu jest Kaen Nai'Ka... Szósty Mag Dziesiątego Kręgu... Coś zabłysnęło tępym i mdłym światłem refleksującym od gładkich płyt z ociosanego kamienia posadzki i ścian... I sklepienia... Moje ramię... Ból... Impuls...
-Cholera-syknęła- po cholerę o tym myślę- mam filakterium Rael'a. Teraz ja mam władzę nad Kaen'em... Tylko znaleźć sposób by zniszczyć filakterium licza...- urwała i westchnęła.
Wstała, a gdy krasnolud tępił rzezimieszków podeszła do przerażonego oberżysty i bez słowa odpięła od jego paska swoją sakiewkę... A, żeby mieć pewność też jego...
Wyszłam za miasto.
-Rzeczywiście- w nawyku miała rozmawianie ze sobą- śnieg stopniał, na pewno odpoczywałam długo.
I chwilę stała czekają i patrząc na dym nad opuszczoną karczmą, usłyszała krzyk straży w okolicach budynku. Była już bezpieczna, i miała pieniądze na najbliższy miesiąc- jak oceniła ważąc w ręce sakiewkę oberżysty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PuFa
Administrator



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:03, 12 Sty 2009    Temat postu:

Niecałe 5 godzin później Boromir ze swym kompanem smaczne spali. Ich schronienie nie było może pierwszej roboty. Kilka dużych gałęzi, trochę posplatanych lin, no i stare płótno.
W pewnym momencie Boromir się obudził. Poczuł coś dziwnego. Gorąco i żar. Po długiej chwili zastanawiania się zobaczył, że szałas pali się.
- Co jest? Gdzie jest Ciapek? - Nikt nie odpowiedział mu na te pytania.
Las się palił. Wszystko wokoło było zajęte od ognia.
- No tak, zapomniałem zagasić ognisko. - Stwierdzając zaczął uciekać przed siebie.
Boromir dobiegł do starej chaty. Tu był narazie bezpieczny. Po przeszukaniu chaty znalazł kilka łopat, 5 złotych monet i futro z wilka. Zabrał 3 małe łopaty, monety i futro. Podczas gdy Borcio wychodził z chaty poczuł pod stopami coś twardego i wypukłego. Ściągnął stary dywan i zobaczył właz. Chęć odkrycia czegoś ciekawego zwyciężyła nad rozsądkiem. Właz postanowił otworzyć łopatą. Jednakże mimo wielkiego wysiłku nie dało się otworzyć klapy. Łopaty najwidoczniej były stare. Wszystkie prócz jednej łamały się po pierwszej próbie. Ta jedna i zarazem ostatnia była bardzo wytrzymała. Właz tak łatwo nie puścił. W końcu Boromir użył magii.
- Heh że też zapomniałem że coś się nauczyłem w Osseganie.
Ogniowy pocisk załatwił sprawę. Drzazgi, zawiasy i nowa kłódka latały w powietrzu. Zastanowił się nad tą kłódką.
- Może jednak koś tu mieszka.
Gdy spojrzał w dół zobaczył ciemność i usłyszał czyjeś krzyki.
-Co tu robił ten cholerny wilk
-Nie wiem panie. Najwyraźniej się przypałętał, był oswojony. Naszczęścię jest już po kłopocie.
Gdy to usłyszał, przypomniał sobie o Ciapku.
- Zabije gnidy jeśli był to mój Ciapek.
Zaciekawiony i rozwścieczony zeszedł po schodach na dół. Zapalił mały płomyczek w rękach.
Przed sobą zobaczył stary tunel...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PuFa dnia Pon 18:27, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fineus
Moderator



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:07, 12 Sty 2009    Temat postu:

- No proszę, co my tu mamy... brak zajęcia, czy to coś innego? - do uszu Ivo dotarł cichy głos, przypominający bardziej syk. To pół-elf stał za młodą jeszcze kobietą, świdrując ją swoim wzrokiem.
- Taka pełna życia i bezkompromisowa, twoje zachowanie nie passsuje do takiego charakteru...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzynia
Weteran



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:48, 12 Sty 2009    Temat postu:

Irwin jako ostatni opuścił lokal. Był trochę zdewastowany, ale w końcu to nie była jego wina... Zobaczył jak zrozpaczony karczmarz rzucił się w kierunku strażników. Nie wiele myśląc Irwin skorzystał z wyżej wymienionej dziury w ścianie i czmychnął w kierunku targu.

Rozejrzał się. Miejsce, które tutejsi nazywali targiem było żałosne. Kilka stoisk z marnymi produktami i masa ludzi korzystających z tzw. "okazji". Podszedł do stoiska z bronią.
- Prawdziwa krasnoludzka zbroja, ludzie!!! Starożytna zbroja wytworzona przez znamienitych rzemieślników jakimi są nasi przyjaciele, wprost uchroni was przed wszelkimi urazami. - Irwin przysłuchał się chwilę pochlebstwom, które wygłaszał kupiec. Jednakże po chwili jego uwagę przykuła sama zbroja, którą mężczyzna tak reklamował. Był to lipny produkt, który z łatwością on sam mógłby zniszczyć bez użycia broni... - Żałosne - pomyślał i ruszył dalej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PuFa
Administrator



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:35, 14 Sty 2009    Temat postu:

... Boromir zwolnił. Dało się słyszeć kolejne kilka słów.
- Jak mogłeś wpuścić tu tego kundla!
Cisza. Jeszcze bardziej podniecony ruszył dalej. W końcu zobaczył dużą komnatę. Schował się za dużym stalagmitem.
Wtem dało się usłyszeć wyraźny dialog dwóch osób.
- Cholera. Czemu nie powiadomiłeś mnie o tym odrazu.
-Panie wybacz. Ja nie chciałem. On się tu znalazł tak nagle. Na szczęście udało mi się go złapać.
Na te słowa Borormir wychylił się zza skały. Zobaczył dwie małe postacie i dużo wielkich skrzyń.
- Niziołki? - Pomyślał - To tylko głupie niziołki?
Dalej nasłuchiwał rozmowy.
- Miałeś uważać. Czy zadanie zostało wykonane ?
- Tak. Skrzynie gotowe. Można lada dzień ruszać w drogę.
- O i twoja pułapka zadziałała. I mamy właściciela.
Wtem Boromir poczuł dziwny ból w głowie i zasnoł.
Gdy się obudził leżał w starej klatce, a przy nim jego kompan. Długi czas rozmyślał jakby tu uciec. Nie znalazł sposoby.
Nasłuchiwał jakiego kolwiek szeptu. Jednak w pobliżu nie było ani żywej duszy prócz jego samego i Ciapka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PuFa dnia Sob 18:46, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lis
Weteran



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ZNikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:11, 15 Sty 2009    Temat postu:

-A co cię to obchodzi, hę?- Ciągnęła-co cię to obchodzi, ty świński ry... Kolana zgięły się pod ciężarem Ivo jak zapałki, rozlazły w dwie strony, a w ślad za nimi poszły ręce. Opadła na ziemię, bezwładnie zatapiając się po krawędź nosa w bagnistej powierzchni gościńca.
Niebo pojaśniało. Przez grubą warstwę chmur sączyły się złocisto- płomienne ,oślepiające promienie, a wiatr wył potępieńczo. Na chwilę z nad promienistej zasłony wyłoniło się słońce, na tle jaskrawej poświaty, blade i pozbawione oślepiającej mocy. Czarna niczym smoła postać przemknęła po niebie doskonale widoczna w magicznym świetle bijącym z nieba.
-K u r w a... Rael... Cholera, filakterium! - Choć ledwo dychałam spróbowałam wstać- nie udało się, ciało nienaturalnie ciążyło ciągnąc do ziemi.
To było do przewidzenia- rozmyślała- oj, tak. W tym mieście byłam przeszło dwa dni... Po tym czasie Oisil zostało zmasakrowane przez Kaen'a, a po Silvanei ganiał za mną Rael. Dwa dni to już za długo, a ja tu jestem pewno koło tygodnia.
Nagle magiczna aura otaczająca całą okolicę rozproszyła się... Nieee, ona tylko się skupiła na jednym miejscu rozluźniając magiczne więzy, pętające mięśnie Ivo. Wieża Ratuszowa rozbłyskiwała, gdy dwóch magów na jej szczycie ścierało się w śmiertelnym boju.
Młoda adeptka arkanów magii wstała i z trudem ruszyła. Chwiejnym krokiem, wśród krzyków przerażonych ludzi i innych stworzeń dotarła do małej chatynki na obrzeżach.
Wedle jej wiedzy i pamięci to chatka druida- renegata. Choć zrezygnował ze świętoszkowatego sposobu na życie ciągle wyznawał się w druidzkich sztukach. Sam nie był nawet zbyt zdolny, ale był potężny. Kiedyś- cudem i niespodziewanie w jego ręce dostało się "Serce Mórz", klejnot o sile porównywalnej do tej, którą posługują się bardzo zdenerwowani magowie Trzeciego Kręgu... Jak dobrze pamiętała właz do podziemi, czyli jego laboratorium otworzy tylko ten kogo do środka zechce wpuścić druid... Jeszcze jedną ciekawą właściwością klejnotu jest to, że wręcz wylewa się z niego moc, a ta napotykając umysły stworzeń jakkolwiek powiązanych z, i mało na magie odpornych, powoduje, że śni(w rzeczywistości są to halucynacje, w czasie których ofiary chodzą i bredzą) im się miejsce, w którym znajduje się "Serce Mórz". Siła tego kamienia jest na tyle duża, że odpowiednio ukierunkowana powinna zabezpieczyć podziemia przed mocą dwóch magów Kręgu.
Wślizgując się do chaty spostrzegła jak najwyższa Wieża Ratuszowa wali się z hukiem i trzaskiem. Otworzyła metalową płytę osadzoną w ziemi, i zagłębiła się w ciemność wypełnioną szumem mórz...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lis dnia Czw 17:14, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fineus
Moderator



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:45, 23 Sty 2009    Temat postu:

Półelf, który podążał spokojnie za zamyśloną kobietą, dotarł po chwili do niewielkiej chatki, stojącej skromnie na obrzeżach. Pomimo, iż znał już trochę to miasto, nie słyszał wcześniej o jakichkolwiek odmiennościach owej "budowli". Gdy młoda adeptka sztuk magicznych wślizgnęła się do niej, ten odczekał kilka sekund, nie zważając na krzyki przerażenia miejskiej hołoty, po czym przekroczył próg wolnym krokiem. Od razu rzuciła mu się w oczy płyta na podłodze - była otwarta.
- Ta dziewka coś ukrywa, może uda mi się przy okazji zwinąć coś wartościowego? Taak... - mruknął do siebie Nev w myślach, po czym bez wahania zsunał się w ciemną otchłań.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rpglostowicza.fora.pl Strona Główna » Gra Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
  ::  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group   ::   template subEarth by Kisioł. Programosy   ::  
Regulamin